..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
    ORBITAL MENU
    » Neuroshima
    » Świat
    » Bohater
    » Rozrywka
    POLECAMY

     SZUKAJ
    » Mapa serwisu
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

Schroniarze


Wersja PDF

Schroniarze to barwny opis organizacji, miejsca i pochodzenia jednocześnie. Pozwala on poznać życie ludzi, którzy przed wojną znaleźli schronienie w podziemnych kompleksach bunkrów i wcielić się w ich potomka, który po wielu latach musi stawić czoła nowej rzeczywistości. Kiedy inni hibernowali, oni walczyli o przetrwanie. Czy dadzą radę i dziś?

(Kliknij na okładkę by pobrać albo TUTAJ)

Schroniarze

Budionnyj popatrzył po twarzach otaczających go ludzi. Malowało się na nich jakieś... zmęczenie? Wyczerpanie. Tak – to dobre stwierdzenie. Byli już zmęczeni tym wszystkim. Codziennymi atakami.

Nowe watahy głodujących ciągle zapuszczały się tu, odkąd dowiedziały się o istnieniu schronu. A w nim musiała być technologia... i jedzenie.

Rada Schronu powołała Budionnego, z 10 Jednostki Interwencji Zewnętrznych, do organizacji obrony przed atakami. Do czasu aż ustaną. Aż się zniechęcą i zaczną szukać jedzenia gdzie indziej.

Ale Budionnyj wiedział, że się nie zniechęcą. Że będą nadal i nadal nacierać, a oni będą musieli nadal i nadal ich zabijać. Wiedział co to głód – był ze starej kadry – tych co pamiętali jeszcze jak wysiadł system naświetlania ziaren i jedzenia nie było przez dwa miesiące. Już wtedy z głodu byli gotowi się pozabijać – oni – Schroniarze, awangarda ludzkości, ci, którzy przetrwali, ci, którzy mieli odbudować cywilizację. Byli gotowi pozabijać się za parę racji żywnościowych. Jak zwierzęta. Jak te bestie, które ich teraz atakują. Dzień po dniu.
- Dobra – odezwał się wreszcie – Zebrać ich i spalić, nie bliżej jak kilometr od Strefy.
Wskazał na pięć ciał – mężczyzn, kobiet i jednego dziecka, wszyscy w łachmanach. Budionnyj i jego ludzie z Jednostki wyglądali niczym kadr z przedwojennego filmu, na tle ścierwa leżącego przed nimi.

Oficerowie z Jednostki byli bardzo zmęczeni. Amunicji nie brakowało, medykamentów też. Brakowało sił, motywacji.

Budionnyj rozładował karabin, nie wystrzelany magazynek wsunął do pustej ładownicy przy pasie. Gdyby robił nacięcia na kolbie, miałby ich już dziesięć. Dziś był 3 marca 2053 roku, według kalendarza schronu. W tym dniu Budionnyj zabił czwarte dziecko.

„Wracam” – pomyślał – „Wracam do siebie”. Odwrócił się i ruszył do bram schronu. Nie musiał pilnować swoich ludzi – wiedział, że bezbłędnie wykonają rozkaz. Tak jak i on zawsze wykonywał powierzone mu zadania.

Schrony

Wojna nadeszła znienacka. Maszyny zaczęły robić pandemonium, ludziom wcale mniej nie odbiło. Znamy to wszyscy. Wiemy w jakim świecie przyszło nam żyć. Nie marudźmy więc jak te dupy wołowe. Świat, jaki jest każdy widzi.

Nie o tym miałem mówić. Skąd pochodzisz? Bo ja z pewnego zadupia na południu, szkoda nazwy wymieniać. Ale chcę Ci opowiedzieć o kimś. O pewnych ludziach. Oni nie pochodzą stąd. To nie są chłopaczki z sąsiedztwa. Oni są z innego świata. Z Marsa nie przylecieli... ale prawie. Niewiele im brakuje, w sumie do zielonych ludzików.

O kim mówię? O Ochroniarzach, mój drogi. O tych, którzy w wielu względach mają lepiej od nas. Ale w innych mają o wiele gorzej.

Wojna i ratunek

Gdy Prezydent wygłosił swoje słynne orędzie o „Narodzie, który nawet w niewoli będzie wolny” wojna toczyła się już na całego. Maszyny hasały po Oregonie, Seattle już nie istniało, a maszyny celowały głowicami w Waszyngton. Populacja dostawała świra. Sklepy były ogołocone z zapasów, a „szkatułki przetrwania” były historią, jak Waterloo. W tym czasie domykały się już ciężkie wrota schronów. Czym były schrony? No rusz głową – wojna, choć nagła, wszystkich nie zaskoczyła. Jeden dziadek już w ‘98 budował sobie schron w ogródku. Oczywiście nie mówimy tu o tego typu konstrukcjach. Mówimy o schronach z prawdziwego zdarzenia. Luksusowych, mieszczących kilkaset osób sejfach przetrwania. Domkniętych na ostatni guzik i blachę masywnych wrót.

Gdy inni na powierzchni zdychali od promieniowania, chorób, głodu, nędzy i maszyn, Schroniarze mieli się w najlepsze. Za to przecież zapłacili. Kim byli, a kim są teraz?

Populacja

Schrony, takie jak je znamy teraz, budowała od 2008 roku firma „Dreadlock – Himilssen House Projects”. Konglomerat budowniczy, który karierę zrobił na konstrukcjach podziemnych. Terroryzm wtedy hasał jak czerwony kojot, ludzie na widok turbanu ze strachu srali dalej jak widzieli, toteż takie „Super safe” domy miały nie lada wzięcie. DHHP dorobiło się więc szmalu tyle, by emigrować na Księżyc, ale mało im było. Zaczęli rozmawiać z Rządem o dofinansowaniu projektu sieci ratunkowej, na wypadek katastrof żywiołowych. Projektu nikt do klopa nie spuścił, a FEMA podnieciła się jak nigdy dotąd i prace nad schronami ruszyły pełną parą. DHHP robiło projekty, a poszczególni Gubernatorzy zajmowali się realizacją. Planowo miało być po trzy schrony na każdy Stan, ale nikt nie wyrobił takiego tempa budowy. Tak więc u progu wojny gotowych do zasiedlenia było około 30 – 35 schronów i 10 niedokończonych, ale możliwych do postawienia w stan „pół – gotowości”. To znaczy, że miejsce kosztowało mniej, ale byłeś powiadomiony o tym, iż nie ma stuprocentowego bezpieczeństwa.

Ceny? A nie mówiłem o cenach? No, to teraz powiem. Miejsce w schronie kosztowało kurewsko drogo. Stać było tylko zamożnych, zamożniejszych i najbardziej, obrzydliwie bogatych. Apartamenty w schronach były różnej wielkości – od jednoosobowych, potem, małżeńskich, aż do wieloosobowych, rodzinnych. Wszystkie z łazienką, kuchnią, bieżącą wodą i telewizorem. Okienek niestety nie było. W zamian była opcja zawieszenia na ścianach reprodukcji klasyków.

Bieżącą wodę brano ze źródeł podziemnych – jednego stałego, filtrowanego wodociągu i dwóch zbiorników zapasowych. W zapasowych wody było na pięć lat spokojnego funkcjonowania całego schronu. Dokąd odprowadzano wodociąg? Zwykle do pobliskich rzek i jezior. Jeżeli więc schrony były zasilane z Missisipi, to współczuję ich mieszkańcom.

Artykuły spożywcze były dostarczane na długo przed tym jak pierwsi ludzi zakupili miejsca. Głównie liofilizowana żywność i mnóstwo ziaren – soi, ryżu i ziemniaków. Czyli takich najprostszych w hodowli. Co do mięsa to laboratoria schronów dysponowały wiązkami DNA krów, świń, ptactwa i ryb, akurat tak, by odtwarzać z nich gotowe półprodukty, udka z kurczaków, golonki, no czego dusza zapragnie! Życie jak w pieprzonym Madrycie! Gdy jedni zdychali z głodu, inni, pod nimi zażerali się parówkami. Nie mówię, że to niesprawiedliwe. Tak to jest – płacisz i dostajesz.

Sarkofag

Schrony znajdowały się zawsze kilka kilometrów pod ziemią. Zwykle pod warstwą litej skały, tak by wytrzymały nawet kilka uderzeń jądrowych. Sieć grot prowadziła do wejścia, czyli wrót schronu. Groty były pozostałościami po robotach wykopaliskowych – kładziono tam coś na kształt jezdni, tak by wozy transportowe mogły dojechać. Czasami groty nie były jedną siecią, lecz kończyły się windą transportową do schronu zamiast wrotami. Tak czy tak, groty to jeszcze nie jest właściwy schron. To miejsce Schroniarze nazywają Strefą. Strefa zwykle ciągnie się dla nich od wrót do wyjścia z grot, a czasami i dalej – nawet do dziesięciu kilometrów na powierzchni ponad schronem. Strefa to rejon jaki jest pod obserwacją Schroniarzy. Taki „Death Zone”. Każda istota jaka się tam znajdzie jest pod obserwacją. Nie jakąś zaawansowaną – jedynie termiczną i skanowaniem radiologicznym. Jeżeli przekroczy 5, z 7 stopni bezpieczeństwa skali – wysyłana jest Jednostka Interwencyjna. Co jest dalej – chyba się domyślasz.

Sam schron obłożony jest sarkofagiem z żelbetonu, stali i paru innych substancji, których nie ma tu co wymieniać. Konstrukcja ma wytrzymać ewentualne ruchy tektoniczne i wstrząsy. Chyba się dobrze sprawdza.

Inną sprawą są wrota. Wrota to dwa gigantyczne bloki metalu, grube na dwa metry. Oddzielają schron od świata, są ostateczną barierą przed „zewnętrzem”. Otworzyć je można jedynie ze środka schronu. Jeżeli więc znajdziesz kiedyś wrota w jakiejś grocie i one są zamknięte na cztery skoble, to znaczy, że albo Schroniarze Cię nie chcą wpuścić, albo nikt tam w środku już nie żyje. O ile, oczywiście, dotrzesz do tychże wrót.

Ale załóżmy, że z jakichś dziwnych pobudek zostaniesz wpuszczony. Wtedy czeka Cię skanowanie. Wiedz, że mutków odstrzeliwują nawet bez „dzień dobry”. Jeżeli mutasem nie jesteś, to schron zwiedzisz po dwóch tygodniach kwarantanny. Tylko zwiedzisz. Nikt nie wymieni się z tobą, bo ich sprzęt jest za cenny. Przyjąć też Cię nie przyjmą. Jedyny profit jaki otrzymujesz to ten, że będziesz mógł pochwalić się kumplom – „Hej chłopaki – a ja byłem w schronie!”.

Społeczność

Kim są Schroniarze na co dzień? Dobre pytanie. Cóż – są normalnymi społecznościami. Tylko takimi żyjącymi kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi i nie wpuszczającymi intruzów.

Dzielą się na cztery kasty, a przynajmniej tak jest w większości tych populacji:

· Sekretarzy – pod tą nazwą kryją się normalni politycy i władze schronu.

· Naukowców – wszyscy ci, którzy odpowiadają za sprzęt techniczny. Bez nich schron byłby martwy.

· Służbę Bezpieczeństwa – to policja i wojsko schronu w jednym – co tu dużo tłumaczyć.

· Obywateli – czyli tych zwykłych Schroniarzy, których jedynym zmartwieniem jest zwyczajne życie.

Schroniarze to zwykle potomkowie ludzi wykształconych i kulturalnych, stąd konflikty mają u nich wymiar czysto demokratyczny. Raz na cztery lata odbywają się wybory na Pierwszego Sekretarza i Komitet Centralny Schronu. Zwykle ugrupowania oferują w kampaniach wzmocnienie pewnych słabszych dziedzin, bądź plany projektów naukowych na najbliższe lata. Część schronów odrzuciła plany odbudowy świata albo od razu, albo przełożyła na bliżej nieokreśloną przyszłość. „Nie jesteśmy gotowi” – to zwykle można usłyszeć.

Trudno się dziwić, że nie chcą się z nikim dzielić – broń mają zawsze w doskonałym stanie, sprzęt techniczny lśni się i skrzy, a żarcie jest tak zdrowe, że pewnie zarzygałbyś się po spożyciu!

Ale mają też problem. Problem nazywa się – „Wychodzenie na powierzchnię”. O ile uzbrojone po zęby Jednostki Interwencji Zewnętrznych jakoś nie srają po gaciach (choć i tak nie zapuszczają się dalej jak kilometr, czasem dwa, od Strefy), o tyle zwykły Schroniarz po wyjściu jest już trupem. Nie rozumie świata, „zewnętrza”, operuje pojęciami, które już się dawno zdewaluowały. Tak jest – to Schroniarz nauczył mnie tego słowa! Ale wracając... cały ten ich hi-tech, cała wiedza, dyplomy i tytuły jakie masz w schronie, tu przecież gówno znaczą. Nim taki Schroniarz się o tym przekona, zwykle jest już trupem, albo prawie trupem. Pamiętam jak raz odparliśmy z Hankiem na autostradzie atak gangerów – paru przeżyło i już mieliśmy im wsadzać po kulce w łeb, a Schroniarz, który z nami był, wyskakuje i krzyczy o Konwencji Genewskiej! Teraz rozumiesz?

Przyszłość

Jaka czeka Schroniarzy przyszłość? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Są czymś w rodzaju muzeum – kultywują coś, co nie wróci, jak Amisze – żyją według zasad niezrozumiałych dla nikogo, poza nimi samymi.

Czy mają szansę istnieć, trwać? To zależy od nich. Parę społeczności próbuje jak może. Co z tego wychodzi? Kombinat nie jest dobrym przykładem. Ale są inne. Pojedynczy Schroniarze się wyrywają, czasami całe grupy pojawiają się tu i tam. O ile zawitają do Nowego Jorku, to jeszcze pół biedy. Gorzej jak trafiają, na przykład, pod Molocha. Albo Missisipi.

Ale jak mam już gdybać, to będę gdybał tak – przetrwa kilka schronów, a reszta się rozwiąże i tyle z tego będzie. Moloch ruszy trochę na południe i kilka takich imprez sam zamknie, a technologii nigdy mu dość. Ci, którzy przetrwają, zaszyją się tak w sarkofagach, że zapomnimy o nich, a inni będą starali się ratować to, co jeszcze mają. Nie wiem jak to nazwać, stąd przychodzi mi do głowy tylko jedno, schroniarskie słowo – tożsamość.

Pełny tekst dostępny TUTAJ.


Avner.
komentarz[24] |

Komentarze do "Schroniarze"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl

Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!

   PATRONUJEMY

   WSPÓŁPRACA

   Sonda
   Czy interesują cię raporty z sesji NS?
Tak!
Nie.
A co to?
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Pasożyty
   Hibernatus (....
   Yakuza
   FATEout
   Legia Cudzozi...
   Pistolet Maka...
   Łowca - dzień...
   Neuroshimowe ...
   Śpiąca Królew...
   Bo kto umarł,...

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.018687 sek. pg: